Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do klasy nauczyciela. Wszyscy pouciekali na swoje miejsca i przestraszeni milczeli. Nauczyciel, blady, stanął za stołem i zmienionym głosem spytał:
— Kto to zrobił?
Nikt nie odpowiedział. Nauczyciel po raz drugi głosem podniesionym i groźnym zawołał:
— Kto to zrobił?
Wówczas Garrone, zdjęty litością dla biednego Krossiego, powstał szybko i śmiało powiedział:
— To ja.
Nauczyciel popatrzył na niego, popatrzył na uczniów, w twarzach których znać było zdziwienie, i rzekł spokojnym głosem:
— To nie ty.
A po chwili dodał:
— Winny nie będzie ukarany, niech wstanie!
Krossi wstał i powiedział, płacząc:
— Bili mnie i znieważali; ja, nie wiedząc już sam, co robię, cisnąłem...
— Usiądź — rzekł nauczyciel. — Niech wstaną ci, co mu dokuczali.
Czterech powstało ze spuszczonemi głowami.
— Wy — rzekł nauczyciel — znieważaliście towarzysza, który nie dał wam do tego powodu, wyśmiewaliście się z nieszczęśliwego, biliście go... jesteście niedobrzy!
To powiedziawszy, wszedł pomiędzy ławki, zbliżył się do Garrona, który siedział ze spuszczoną głową, wziął go za brodę, twarz mu podniósł, popatrzył mu w oczy przez chwilę i rzekł:
— Ty szlachetną masz duszę!