Strona:PL Zygmunt Wielhorski-Wspomnienia z wygnania.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

trzeba więc było użyć środka uniwersalnego w Rosyi, tj. wódki. Co prawda, miałem już dosyć tych odwiedzin i z chęcią myślałem o powrocie do domu, ale mi się nie podobało, że mnie gwałtem chcą do tego zmusić.
Przecież pozwolicie, że się herbaty napijemy, rzekł Wysoki, sami także musicie się ogrzać.
˜— Tak znowu pilno nie jest, żebyśmy musieli w tej chwili jechać; przytém trzeba konie zamówić.
Mrugnąłem na Girkonta i podsunąłem rękę do ust; zmiarkował, czego chciałem, poszedł do spiżarni i powrócił z flaszką wódki.
— Z drogi, zapewne wypijecie, rzekł.
— Jak nie wypić od tak dobrego pana, gdy częstuje. I wypili po pełnéj szklance, jaką zwykle pije się herbata.
Stepanida podała policyantom zakąskę, a Wysoki ubrawszy się, podeszedł do nich, wziął za butelkę, nalał sobie trochę i wypił do nich mówiąc:
— Musicie wypić po drugiéj jeszcze szklance, żeby nie kuleć na jednę nogę.
— Słuszajem baryń (dobrze panie)!
I wypili po drugiéj ogromnéj szklance, a butleka więcéj niż kwartowa, wypróżniła się.
Rosyanin ma taką naturę, że jeżeli nie pije, to nie pije, ale jeżeli raz zacznie, to już nie może się wstrzymać, a pije do upadłego. Byłem zatém spokojny, wiedziałem, że byle im tylko dodawać wódki, nasi nadzorcy nie długo nie będą wiedzieć o Bożym świecie. Wypite dwie szklanki już widocznie skutkowały, nic to dziwnego, bo zziębniętemu nie wiele potrzeba.
— Czy macie jaki rozkaz piśmienny? zapytałem.
— Nie, nie mamy żadnego. Iwan Leontiewicz wiedział, że się nam opierać nie będziecie.