Strona:PL Zygmunt Wielhorski-Wspomnienia z wygnania.djvu/036

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Z największą chęcią. Ale dla czego nie jadłeś, wszak w kuchni chleb leży na stole.
— Nie śmiałem, baryń.
— Kiedy tak, to bądź tyle dobry i nastaw samowar, napijemy się razem herbaty, a ja tymczasem przygotuję co zakąsić.
— Horoszo, baryń.
W samowarze moim woda prędko zawrzała; przed zmrokiem tedy poczciwca herbatą napoiłem, nakarmiłem, za śmietanę sowicie zapłaciłem; chciałem go na noc zatrzymać, ale spieszył się do domu i zostać nie chciał; podziękowałem mu za jego dobre serce i rozstaliśmy się najlepszymi przyjaciołmi.
Chłop ten często do mnie wracał, a za każdym razem częstowałem go herbatą, co uważane jest w Rosyi za wielką grzeczność i łaskę; dostarczał mi aż do wyjazdu śmietany i mleka. Mnie on także w gościnę do siebie prosił i byłem u niego parę razy.
Kilku miałem, między chłopami, równie poczciwych znajomych, chętnie oni i bezinteresownie, wyświadczali mi małe przysługi, szczególniéj na wiosnę i w jesieni przy uprawie mego ogródka.
Nie trzebą myśleć, że gra hazardowna i tak długo trwająca, była częstém naszém zajęciem, wypadki takie zdarzały się bardzo rzadko i tylko w rosyjskiém towarzystwie. Mógłem zdarzenie powyższe, albo zupełnie przemilczeć, lub téż inną, jakąkolwiekbądź przyczyną wytłómaczyć moją nieobecność w domu. Wspomnienia jednak moje, jężeli innéj nie mają zalety, to przynajmniéj są szczere; złe czy dobre, wszystko opowiadam.

VIII.
Przemysł i handel.

Biedniejszy lud tamtejszy ma dwojaki sposób zarobienia cokolwiek więcej, dla opędzenia nie-