Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jak Eter niebios, choć tylko promieniem
Gwiazd swoich widny — gwiazdy owe rodzi,
Przedziela, łączy i wszystkie obwodzi,
Rozbłękitniony wieczności pierścieniem!
Każda w nim żyje, kołuje, umiera —
One są jego myślami na Niebie —
On ich rodzicem, a jednak sam siebie
W ich barwy stroi, w ich ognie ubiera —
Dopiero, niemi roziskrzony cały,
Zowie się Niebem i drży w blaskach chwały!

Jak Eter w świecie, tak jest w twojej duszy
Błękit odwieczny, niebieski, kryjomy;
Co wtedy tylko staje się widomy,
Gdy się na poprzek rozedrze i wzruszy —
Gdy się w wir myśli rozbije, rozłamie,
I w myślach własnych, jakby w gwiazd szeregu
Ujrzy odwieczne światła swego znamię,
Sam siebie porwie do życia i biegu!
Lecz twój ten błękit, co wszystko kojarzy,
Co raz jest źródłem — to znowu łańcuchem,
Co razem z tobą i nad tobą marzy,
Wieszli, ten błękit jak się zowie? Duchem!
Duch twój na wieki Boskiego odnoga
Dzieli się w Trójcę, jak wielki Duch Boga,
Nawzajem patrzy, i sam jest patrzony
I w każdej chwili życia ma trzy strony,
Z których się jedna na myśli rozkraja,
A druga patrzy — trzecia wszystko spaja!
Lecz ciebie godząc połączeń miłością
I myśli twoje odnosząc do ciebie,
Czyż duch ten trzeci nie jest Twą całością?
Gwiazd i błękitu zlaniem się na Niebie!
............
1 stycznia 1841.