Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T2.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Masynissa.

Dam ci żądz tysiąc i sił tysiące. — Umarłych piękności wskrzeszę ci kształty — każda nim się rozemdleje, spali się w twoich uściskach — i Helena Trojańska i Italska Venus i Ptolomeów córa.
W przejrzystej fali, w ognia promieniu, w czarnej twardej ziemi, jeszcze będą tchnienia rozkoszy dla ciebie!

Irydion.

Nie kuś mnie!

Masynissa.

W dalekich stronach wydzielę ci plemię, posłuszne w progach pałacu, dzikie w dniu bitwy. — Wśród czarów pochlebstwa ukochasz siebie, jako Helladę kochałeś. — Zgrozą króla i miłością króla upoję cię, synu! Aż przyjdę, aż znów mój znak położę na tobie i rzeknę: „Czas wrócić do walki“.

Irydion.

Nie kuś mnie! albo rosłam w gruzy sklepienia, których kamień kaźden przeklinałem. — Ha! jeśliś potężny, choć raz wynijdź w pole.

Masynissa.

Na dzisiaj próżna proźba twoja!

Irydion.

A więc tobie na dzisiaj nie być panem moim!

Masynissa.

Słuchaj, słuchaj mnie jeszcze!

Irydion.

Słaby geniuszu! w twoich skarbach nie ma nic dla Irydiona. — Umierając gardzę nim i tobą!

Masynissa.

A jeśli wieki zniszczę dla ciebie?