Biedny, biedny ten człowiek! on mniema, że o zgon ciała jego chodzi! Biedny, biedny!
Wierne chóry, Wciśnijcie jeszcze bliżej ich. Tak — półkolem! A trumien dość, bo nikt więcej już nie zdradza!
Hej! jeszcze, jeszcze do mnie! Hej! zawierzcie mi! o ludzie ospali! o chóry! o większości ziemskie! Czyż zawsze mniejszość tylko dzielną i śmiałą, a wy nikczemne; — i przeto was ona wiecznie musi strachem i gwałtem w pęta swojej woli kuć!
Tyran się z ciebie odezwał!
Synu, przyszedłeś tu szukać prawdy i zbawienia — znalazłeś zgorszenie! Lepiejby temu, który gorszy serca niewinnych, było się nie urodzić. Teraz posłuchaj nad nim wyroku!
Jeśli mnie i moich nie puścicie, strzelę!
Rozdzieram szatę oną białą i czystą na piersiach, przed wami wszystkimi, narody i ludzie! Bo muszę z tronu tego rzucić śmierć na jednego z żyjących, — bo muszę wyrzec przekleństwo nad duchem, któremu niegdyś jak wszystkim wam, pobłogosławiłem!
Strzelę — do arcy-przewielebnego samego strzelę!
Spójrz tu, wrogu ojców mych! Czy widzisz lufę mego pistoletu? patrzy się czarnem okiem na czoło