Strzeż cię Pan, bo nie ustrzeżesz siebie sam, ni ja ustrzegę cię! Strzeż cię Pan!
A możem nie oglądał jej nigdy oczyma — możem tylko czuł ją gdzieś w koło siebie, jak opasującą mnie strugę potęgi — aż teraz zoczyłem i zda mi się, że to nie pierwszy raz. A to pierwszy — lecz nie pierwszy wiekuistemu bytowi! Kto mi powie, gdzie ja z nią zetknięt już! ...
Zgasł ostatni błysk księżyca na tych wschodach — nic już nie widzę — słyszę tylko szum wody nad głową.
Trzymaj się ręki mojej — jeszcze nam głębiej zstąpić trzeba w wnętrzności ziemi!
Czy cię nie męczy ta droga? te wschody w gruzach.
Każden spadek murów tu znam — wiem gdzie stopień każden stał się sypkim pyłem, wiem gdzie inne jeszcze stoją cało — wnet też się i rozwidni — przeskocz tu, Henryku, tak, dobrze — teraz powoli i niżej i niżej coraz!