Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jesteśmy jakie gałganiarki, żeby się nas pozbywać co prędzej?
— Dajcie mi święty spokój! — odparł ksiądz — moi parafianie czekają na mnie... Nie mogą być jednocześnie w Bazoches i w Rognes... Trzymajcie sobie własnego proboszcza, jeżeli wam się zachciewa uroczystego nabożeństwa.
Był to powód nieustannych sprzeczek między księdzem i mieszkańcami Rognes: ci ostatni domagali się większych ceromonij przy nabożeństwie, on zaś spełniał to tylko, co było koniecznie niezbędnem, lekceważąc gminę, która nie chciała odnowić kościoła i w której wiecznie działy się skandale. To też wskazując ręką na gromadkę idących razem dziewcząt z bractwa Maryi, dodał pogardliwie:
— Zresztą to tylko obraza Pana Boga, odprawiać uroczyste nabożeństwo wobec takich dziewczyn, które nie znają poszanowania dla przykazań Boskich!
— Przecież ksiądz proboszcz nie może tego powiedzieć o mojej córce? — spytała Celina, gniewnie zacisnąwszy zęby.
— Ani o mojej? — dodała Flora.
Rozdrażniony ksiądz wybuchnął gniewem:
— Mówię to o tych, którym się to należy. W oczy się rzuca każdemu... Aż wstyd doprawdy spojrzeć na ich białe suknie! Nie pamiętam ani jednej prooesyi, żeby która z nich nie była