Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, tak, rozpowiada wszędzie, że mer oddawna już umówił się w tej kwestyi z waszym mężem. Powiada jeszcze, że wasz mąż nie dotrzymuje słowa, dziś mówi tak, jutro inaczej...
W tej chwili ujrzano Florę wychodzącą z domu z dzbankiem w ręku. Zaledwie ta zbliżyła się do źródła, Celina, oparłszy ręce na biodrach, zaczęła ją obrzucać grubiańskiemi wyrazami, mieszając z błotem Bertę i ją samą, że włóczy się po nocach z chłopcami, aby ich przyciągnąć do sklepu. Flora powtarzała płaczliwym głosem:
— O to baba rozpuściła język!
Matka Bécu stanęła między niemi, namawiała je do pocałowania się w sposób, który o mało nie doprowadził do bójki. Nagle wystąpiła z nową wiadomością.
— Słuchajcie, nie wiecie nic, że córki nieboszczyka Muchy dostaną pięćset franków.
— To niepodobna!
Zapomniano natychmiast o sprzeczce, wszystkie kobiety skupiły się, zostawiwszy dzbanki na ziemi.
Tak było w istocie! Tam na wyżynie droga przetnie grunt dziewcząt na przestrzeni dwustu piędziesięciu metrów: licząc metr po czterdzieści sou, wyniesie to pięćset franków a przytem wartość gruntów leżących przy drodze, podniesie się w dwójnasób. To szczęście nielada!