Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Chédeville posiadał niegdyś wybitne stanowisko za panowania Ludwika Filipa, był w głębi serca zapalonym orleanistą i stracił majątek na ładne kobiety. Nie zostało mu nic, prócz folwarku la Chamade, w pobliżu Orgères, dokąd przyjeżdżał tylko w epoce wyborów, niezadowolony ze zniżania się tenuty dzierżawnej. Na stare lata ogarnęła go ambicya działalności politycznej, zapragnął na tem polu odzyskać nadwerężony majątek. Wysoki, zawsze wytwornie ubrany, czernił włosy, zalecał się zawsze do każdej dziewczyny. Mawiał zwykle, że pracuje nad obszerną rozprawą w kwestyi stosunków włościańskich.
W przeddzień tego dnia, Hourdequin stoczył gorącą sprzeczkę z Jakóbką, która cciała być obecną przy śniadaniu.
— Twój deputowany, twój deputowany... cóż to obawiasz się, żebym go nie zjadła?... Przyznaj, wstydzisz się mnie...
Ale on nie ustąpił, do stołu nakryto tylko na dwie osoby. Jakóbka dąsała się. pomimo uprzejmości pana de Chédeville, który spostrzegłszy ją, domyślił się wszystkiego i rzucał czułe spojrzenia w stronę kuchni, dokąd schroniła się dziewczyna, obrażona w swej miłości własnej.
Kończono właśnie śniadanie, składające się z pstrągów, pieczonych gołąbków i z omletu.
— Bezpośrednią przyczyną naszej ruiny — mówił pan de Chédeville jest owa wolność handlu, którą cesarz tak popiera. Przyznaję, że lepiej się