Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jakiej historyi? — spytała Liza. — Czyż Delhomme nie płaci wam?
— O! i owszem — odpowiedziała Róża. — Co trzy miesiące punkt o dwunastej kładzie pieniądze na stół... Tylko w różny sposób można płacić, nieprawdaż? Ojciec, który jest bardzo drażliwy, wymaga od nich pewnej uprzejmości a tymczasem od tych zatargów z powodu części Kozła, Fanny zadziera nosa do góry i dąsa się, jak gdybyśmy ją okradli.
— Tak — dodał stary — płacą i na tem koniec A mnie się zdaje, że to jeszcze nie dosyć... Żadnego uszanowania dla rodziców... Czy im się zdaje, że zapłaciwszy pieniądze, skwitowali się z zobowiązań względem nas? Obchodzą się z nami, jak z nieznośnym wierzycielem, nigdy inaczej... I jeszcze dziwią się, że człowiek śmie się skarżyć. Gdyby to wszyscy płacili!
Przestał mówić; milczeli zakłopotani.
Matka zmartwiła się tą przymówką do Hyacynta, który dotąd grosza nie zapłacił i wszystko przepijał. Gotową była zswsze stanąć w obronie ukochanego gagatka. Bała się, żeby stary nie rozgadał się zanadto i zręcznie zwróciła rozmowę:
— Nie zatruwaj sobie życia takiemi głupstwami!... Skoro jesteśmy szczęśliwi, cóż cię wszystko inne obchodzić może? Nie mamy prawa uskarżać się teraz na biedę.