Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ściu. A jednak wyglądała na więcej niż swoje dwadzieścia pięć lat; zbrzydła bardzo po odbytej słabości. Pomimo to silna i zdrowa kobieta, brała się tak chętnie do roboty, rozmawiając i śmiejąc się wesoło, że przyjemnie było patrzeć na nią. Jan obchodził się z nią z pewnym szacunkiem, nie śmiał jej mówić po imieniu tak, jak Franciszce gdyż piętnastoletnia dziewczyna wydawała mu się dzieckiem jeszcze. Franciszka, niezeszpecona jeszcze ciężką pracą pod gołem niebem, miała ładną, ściągłą twarzyczkę, nizkie czoło i duże czarne oczy; grube jej wargi ocieniał przedwcześnie wyrosły puszek; chociaż uważano ją za podlotka, była już także kobietą i — jak żartobliwie mawiała Liza — nie potrzeba było zbyt wiele pracy, by ją uczynić matką. Wychowana była przez Lizę, bo matka wcześnie ich odumarła, ztąd więc pochodziło wzajemne ich przywiązanie: hałaśliwe, wylewające się na zewnątrz u starszej siostry, nie mniej gorące lecz bardziej w sobie stłumione u młodszej. Mała Franciszka uchodziła za bardzo sprytną dziewczynę. Każda niesprawiedliwość oburzała ją do najwyższego stopnia. Gdy raz powiedziała: „To moje a to twoje“, dałaby raczej zarżnąć się, niż ruszyć cudzą własność; głównem źródłem przywiązania jej do Lizy było poczucie, że winną jest jej wdzięczność i uwielbienie. Była zresztą bardzo rozsądną i uczciwą, chociaż często doznawała przedwcześnie rozbudzonych zmysłowych pokuszeń, co ją czyniło tro-