Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lutowych, wielki był zapał w mieszczaństwie, zwłaszcza między ludem; początkującym uczniom republikańskim pilno było wyładować swą gorączkę rewolucyjną. Lecz u kapitalistów z Nowego-miasta, ów żar piękny, tyle miał trwałości i blasku, co płonąca ogniem słoma. Drobnych właścicieli, kupców wycofanych z interesów, jednem słowem wszystkich, co uzbierali majątek za monarchii, ogarnął wkrótce strach paniczny. W wstrząśnieniach rzeczypospolitej drżeli o swoje pieniądze, o swój miły byt samolubny. Kiedy więc w r. 1849 nastąpiła reakcya klerykalna, całe prawie mieszczaństwo plassańskie przeszło do stronnictwa zachowawczego, które przyjęło ten nabytek z otwartemi rękoma. Nigdy przedtem stosunki Nowego miasta z cyrkułem św. Marka nie były tak ścisłemi, niejeden szlachcic uścisnął za rękę adwokata lub handlarza oliwy. Tak pożądana poufałość zachwyciła mieszczan, którzy od tej chwili wypowiedzieli zawziętą wojnę rządowi republikańskiemu. Zbliżenie owe było dziełem duchowieństwa, które dla jego przeprowadzenia wysilało się na cuda zręczności i cierpliwości. W gruncie rzeczy szlachta plassańska była pogrążona w nieprzezwyciężonym proteście, zachowała wiarę, lecz owładnięta sennością ziemską, wolała usunąć się od czynnego działania i pozostawić je niebu, wolała protestować samem milczeniem, czując może w duchu, że bogi jej zamarły i że musi pójść ona za niemi. Nawet w czasie katastrofy z r. 1848, kiedy można