Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie był podchmielony i nie roił złotych snów o swem przybyciu do Paryża, nie byłby się przyznał, że się włóczył po przedmieściu i pozwolił, by krewnemu głowę roztrzaskano. Piotr, uważając zdaleka rozmowę matki z synem, domyślił się o czem mówią, i przesłał im spojrzenie wspólnika, błagającego o sekret. Był to ostatni powiew przerażenia, co przeszedł nad Rougonami pośród żywej wesołości obiadowej. Powracając na swe miejsce, Felicya zobaczyła przez okno świece przy katafalku Peirotte’a, którego ciało przywieziono z Sainte-Roure. Usiadłszy, myślała że świece palą ją w plecy. Lecz biesiadnicy coraz byli weselsi, mianowicie przy zastawie deseru.
W tym samym czasie, przedmieście drżało jeszcze z przerażenia po dramacie, który zakrwawił równinę Św. Mittra. Powrót wojska, po rzezi na łące Nores, był nacechowany srogim odwetem. Zabijano ludzi kolbami, gdzieś pod murem, lub rozstrzeliwano w rowach. Żeby bojaźń zamykała usta, żołnierze sieli śmierć po drodze. Można było iść za nimi po krwawych śladach, jakie za sobą zostawiali. Na każdym przystanku zabijano powstańców. Dwóch zabito w Sainte-Roure, trzech w Orchères, jednego w Béage. W Plassans w obozie na drodze Nicejskiej postanowiono także jednego rozstrzelać; a to wszystko, aby wzbudzić poszanowanie dla nowego cesarstwa. Lecz żołnierzom uprzykrzyła się krwawa robota; żaden się nie stawił na wezwanie. Jeńcy powiązani po