Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znajduje się w położeniu bardzo niepewnem! Usunęli się we trzech pod okno i tam konferowali po cichu, to jest podzielili się władzą, podczas gdy widzowie rzucali na nich zdala spojrzenia, malujące ciekawość połączoną z uwielbieniem. Rougon będzie prezesem rady miejskiej, Granoux sekretarzem, Roudier dowódcą zreorganizowanej gwardyi narodowej. Przyrzekli sobie wzajemną i niezmienną pomoc.
Felicya, zbliżywszy się do nich, zapytała nagle:
— A Vuillet?
Spojrzeli po sobie. Nikt Vuilleta nie widział. Rougon się zaniepokoił.
— Może go zabrali wraz z tamtymi?
Felicya pokręciła głową. Vuillet nie był tego rodzaju, żeby się dał zabrać. Skoro nikt go nie widział i nie słyszał o nim, z pewnością musi coś złego robić!
Wtem drzwi się otworzyły i Vuillet wszedł. Ukłonił się nizko, mrugając, jak zwykle, powiekami. Podał rękę na przywitanie Rougonowi i jego dwom towarzyszom. Vuillet sam tymczasem myślał o swoich mizernych interesach; sam sobie ukroił porcyę kołacza, jakby powiedziała Felicya.
Widział przez luft piwnicy, że powstańcy przyaresztowali naczelnika poczty, którego biura dotykały jego księgarni. Od rana, kiedy Rougon zasiadał na krześle merowskiem, on zainstalował się jak najspokojniej w gabinecie naczelnika poczty. Znał dobrze urzędników; kiedy przyszli, po-