Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nareszcie Antoni zasnął. Piotr odetchnął swobodnie z dziesięć minut.
Roudier i Granoux przerwali mu błogie rozmyślanie; powrócili, zaprowadziwszy republikanów do więzienia. Godziny mijały, miasto zbudzi się ze snu, należy przedsięwziąć coś stanowczego. Roudier był zdania, że przedewszystkiem trzeba wystosować proklamacyę do mieszkańców; przeglądał właśnie tę, co powstańcy pozostawili na stole.
— Otóż tutaj mamy co nam potrzeba! — zawołał. — Zmienić trzeba tylko kilka wyrazów a odezwa będzie gotowa.
Rzeczywiście, po kwadransie pracy, Granoux przeczytał głosem wzruszonym co następuje:
„Mieszkańcy Plassans! Nadeszła godzina oporu, porządek został przywrócony, i t. d., i t. d.“.
Postanowiono, że drukarnia „Gazety“ odezwę wydrukuje i że takowa rozlepioną zostanie po rogach ulic.
— Teraz zaś — rzecze Rougon — pójdziemy razem do mego mieszkania. Pan Granoux zgromadzi tutaj członków rady miejskiej, pozostałych na wolności i opowie im straszne wydarzenia tej nocy. Co się mnie tyczy, jestem gotów przyjąć wszelką odpowiedzialność za moje czyny. Jeżeli zostanie uznanem, że dałem dostateczne dowody zamiłowania porządku, stanę chętnie na czele komisyi municypalnej, aż do czasu przywrócenia władz właściwych. Nie chcąc, żeby mię posądza-