Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Boskiej, otoczona kwiatami, tradycyonalna patronka starych niewiast w Prowancyi, które bynajmniej nie są dewotkami. Z pokoju wychodziło się przez korytarzyk na podwórko, gdzie była studnia. Po jednej stronie korytarza był mały pokoik ciotki Didy, z żelaznem łóżkiem i jednem krzesłem; po drugiej stronie jeszcze mniejszy pokoik z łóżkiem na pasach, należący do Sylweryusza, który musiał dobrze myśleć, żeby się w niem pomieścić, oraz cały systemat desek pozawieszanych jedna nad drugą, dla ułożenia na nich swoich rzeczy i ukochanych książek. Chcąc czytać w nocy, zaczepiał lampkę na gwoździu przy łóżku. Jeżeli babka dostała paroksyzmu w nocy, słyszał to zaraz, zrywał się na równe nogi i w jednej chwili był przy niej.
Życie jego młodzieńcze, tak samo upływało jak lata dziecinne; cały byt jego mieścił się w tym zakątku samotnym. Wstrętem go przejmowały knajpy, jak i zabawy niedzielne; nad towarzystwo z nieokrzesanymi kolegami przekładał czytanie i łamanie sobie głowy nad jakiem najłatwiejszem zadaniem geometrycznem. Od czasu jak załatwiał sprawunki i polecenia ciotki Didy, ona wcale nie wychodziła z domu i stała się całkiem obcą dla swojej rodziny. Młody człowiek nieraz rozmyślał nad takiem opuszczeniem; dziwiło go to zapomnienie ze strony dzieci tak blizko mieszkających. Kochał staruszkę tem więcej jeszcze, bo kochał ją za siebie i za drugich. Jeżeli przyszło mu kiedy na myśl, że ciotka Dida pokutuje za dawne grzechy,