Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znajdowało się w samem ognisku powstania. Bandy powstańców zaczynały krążyć po kraju i przerywać komunikacye. Granoux opowiadał pomieszany, że mer nie otrzymywał żadnych wiadomości. Rozpowiadano że krew płynie w Marsylii i że ogromna rewolucya wybuchła w Paryżu. Komendant Sicardot, którego obruszało tchórzostwo współobywateli zapowiadał, że zginie na czele gwardyi narodowej.
W niedzielę 7-go, strach doszedł do ostatecznego kresu. Od godziny 6-tej wieczorem, salon żółty, w którym rodzaj komitetu reakcyjnego odbywał posiedzenia nieustające, zapełnił się wybladłymi i drżącymi mieszczuchami, którzy rozmawiali po cichu, jak w pokoju umierającego Dowiedziano się w ciągu dnia, że trzytysięczny oddział powstańców zebrał się w Alboise, miasteczku o parę mil odległem. Wprawdzie, nie miał iść na Plassans, ale któż to mógł wiedzieć, może zmieniono zamiary? Zresztą, dla kapitalistów, niebezpieczeństwo zawsze było za blizko. Mieli już zrana przedsmak buntu, gdyż kilku republikanów plassańskich, widząc że nic nie poradzą w mieście, postanowili połączyć się ze swoimi braćmi z Palud i Saint de-Vaulx; wychodząc przez bramę Rzymską, śpiewali marsyliankę i wybili kilka szyb. Jedno okno uszkodzone należało do pana Granoux, który opowiadał o zaszłym fakcie z największą trwogą.
Komendant wysłał swego służącego, ażeby się dokładnie wywiedział, którędy powstańcy iść mają. Całe zgromadzenie oczekiwało w najwyższym nie-