Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyjęła kluczyk z kamizelki i list dostała. Eugeniusz w kilku wierszach zawiadamiał ojca, że przesilenie niebawem nastąpi, zalecał żeby o całem położeniu rzeczy zawiadomił matkę, gdyż chwila do tego właściwa nadeszła i będzie może potrzebował jej rady.
Dnia następnego, Felicya nadaremnie oczekiwała zwierzenia. Nie śmiała przyznać się do swojej ciekawości, musiała więc dalej udawać, że nie wie o niczem, złorzecząc mężowi za jego nieufność i za to, że miał ją za równie gadatliwą i słabą, jak inne kobiety. Piotr rzeczywiście, uwodząc się pychą powagi mężowskiej, która wlewa przekonanie w mężczyznę o jego wyższości w stosunku domowym, zaczął w końcu przypisywać żonie wszystkie niepowodzenia, jakich doznawali. Teraz zaś, kiedy sądził że sam kieruje interesami, wszystko jakoś szło dobrze... Postanowił zatem, wbrew zaleceniom synowskim, zupełnie się obejść bez rady żony.
Felicya, będąc wielce dotkniętą, byłaby z pewnością co naprzekór zdziałała, gdyby nie to, że pragnęła tryumfu równie gorąco, jak jej małżonek. Nie przestawała więc pracować nad zapewnieniem powodzenia, upatrując przytem jakiej małej zemsty.
— Ach, gdyby mu strachu napędzić! — myślała sobie — gdyby zrobił jakie głustwo!... Przyszedłby do mnie w pokorze prosić o radę; natenczas jabym dyktowała prawa!