Strona:PL Zola - Rzym.djvu/979

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

taj. Mówiono mu o kobietach konających tu z nadmiaru wzruszeń, lub uniesionych nieprzytomnym szałem i jakby frunących na niewidzialnych skrzydłach. Lecz on, niespodziewanie ochłonął z gorączkowej egzaltacyi. Czuł się nagle spokojnym, zdającym sobie sprawę ze wszystkiego i widzącym wszystko dokładnie. Wchodząc tu, uprzytomnił sobie, że on, ksiądz, żadnego znaczenia nieposiadający, staje przed najwyższym kapłanem, głową Kościoła, wszechwładnym panem dusz ludzkich. Od tego, jak się zachowa, zależeć będzie cała jego przyszłość, cały kierunek dalszego jego życia i może ta myśl przywróciła mu nagle przytomność i zmroziła zapał, z jakim się zbliżał do upragnionego progu, spodziewając się, że gdy go przestąpi, padnie na kolana, modląc się z wiarą dziecka, z sercem rozgorzałem i z zatraconą władzą myślenia.
Później, gdy sobie przypominał wyniesione ztąd wspomnienia, wiedział, że najpierw ujrzał postać Leona XIII, lecz nadto zupełnie dokładnie pamiętał całość, bardzo przestronego jego pokoju, którego ściany były obite żółtym adamaszkiem. W głębi znajdowała się ogromna alkowa, w której stało łóżko papieża, szezlong, szafa i skrzynie, owe sławne skrzynie zamknięte na potrójne zamki i mieszczące w sobie, jak mówiono, skarby świętopietrza. Meble były w stylu Ludwika XIV, a wielkie biurko z mosiężnemi rzeźbionemi ozdobami i złocona, malowana konsola, należały do stylu