Strona:PL Zola - Rzym.djvu/966

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lamp a na drugiej stał zegar. Sufit był w złote, rzeźbione rozety a ściany pokrywał adamaszek czerwony w żółte tarcze z kluczami i z tyarą, pomiędzy zaś tarczami, widniały lwy opierające się na kuli ziemskiej.
Pan Squadra spostrzegł, że wbrew przepisom etykiety, Piotr trzymał w ręku kapelusz, który powinien był pozostawić w pierwszej sali zajmowanej przez służbę. Tylko kardynałowie mieli prawo zachowywania kapelusza przy sobie. Zawsze milcząc, Squadra wziął dyskretnie kapelusz z rąk Piotra położył go na rogu konsoli i nowym ukłonem zawiadomił go, że idzie oznajmić Ojcu świętemu o jego przybyciu.
Pozostawszy sam, Piotr głęboko odetchnął. Czuł brak powietrza i gwałtowne bicie serca. Wszak że zdawał sobie sprawę, że zachował zupełną przytomność umysłu, bo oto pamiętał te wszystkie przebyte sale pogrążone w niepewnem świetle zaledwie tlejących lamp. Były to wspaniałe komnaty o ścianach osłoniętych gobelinami, aksamitem i jedwabiem o fryzach rzeźbionych i złoconych, o sufitach malowanych przez najsłynniejszych artystów. Lecz mebli w nich prawie nie było, prócz owych ciągle powtarzających się konsol z krucyfiksem, lampami i zegarem, prócz tronu dla papieża i stołków drewnianych. Odgadywał te trony, lampy i zegary; pochodziły one z darów składanych podczas uroczystości jubileuszowych. Wszystko było tu sztywne, zimne,