Strona:PL Zola - Rzym.djvu/934

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z twarzą wystraszoną i bladą; widocznie położenie musiało być groźne, skoro ta spokojna zawsze kobieta tak dalece straciła zimną krew i energię.
— Doktór państwa wzywa... wzywa natychmiast...
Piotr i don Vigilio pozostali w pokoju stołowym, podczas gdy kardynał i Benedetta podążyli do sypialni Daria. Piotr stał w pośrodku pokoju słonecznego i pogrążył się w dumaniach. A zatem trucizna była rzeczywistością, używano jej obecnie jak dawniej, za panowania Borgiów, podawano ją wytwornie, w owocach, działając tajemnie i pośrednio, podsuwając zdrajcę, który nawet unikał odpowiedzialności i wymiaru przynależnej kary! Przypominał sobie teraz całą podróż wczorajszą z Frascati do Rzymu i rozmowę o truciźnie, jak poddawał jej użycie w wątpliwość, twierdząc ze sceptycyzmem paryżanina, że krążą tylko o niej legendy a podrzędniejsi autorzy używają jej dla efektownego zakończenia piątego aktu romantycznych dramatów. Lecz oto, dziś się przekonał, że trucizna nie wyszła z użycia w codziennym bycie współczesnych mu ludzi. Więc prawdziwemi są opowiadania o zatrutych kwiatach, o zatrutych nożach, i nikt, nawet papież nie jest wolny od przypuszczeń, że trucizną będzie zgładzony z liczby żyjących. Ach, ten Santobono, ten podstępny ofiarodawca ulubionych owoców! Piotr już nie wątpił, że Santobono jest zbrodniarzem i uprzytomniał sobie różne okolicz-