Strona:PL Zola - Rzym.djvu/862

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czynać z nim rozmowy i w dalszym ciągu mówił o balu:
— Ileż osób, i jakże piękne kobiety! Lecz goście jeszcze przybywają... niedługo będzie wszędzie ciasno!...
W salonie tym przeznaczonym dla wypoczynku były wszystkie miejsca zajęte przez damy. Zaczynało być duszno od zapachu fiołków i rozgrzanych ciał tych blondynek i brunetek, wachlujących się pośpiesznie, gorączkowo, wśród głośnych, pieszczonych śmiechów, krzyżujących się słów i szmeru ogólnych rozmów. W tem, jakaś świeżo przyniesiona nowina wszystkich zainteresowała w sposób szczególniejszy; słychać było powtarzające się i podawane sobie zdania, chwytane chciwie i puszczane od grupy do grupy. Lecz szeptane słowa nie objaśniały dostatecznie Narcyza i Piotra, co widząc, monsignor Fornaro zapytał:
— Nie wiecie panowie, co ich wszystkich tak bardzo zajmuje?...
— Może zdrowie Ojca świętego? — wtrącił Piotr, wyłącznie zajęty myślą o swej książce i Watykanie.
Monsignor spojrzał na niego zadziwiony i prawie z niecierpliwością odrzekł:
— Nie, nie, Ojciec święty jest znacznie zdrowszy... Mówiono mi, że po południu wstał z łóżka i przyjmował bliższych znajomych...