Strona:PL Zola - Rzym.djvu/750

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pasem zielonym, greccy klerycy byli ubrani niebiesko, niemieccy czerwono, rumuni fioletowo, a inni jeszcze inaczej, w setne przeróżne sposoby, różniące się kolorem, haftem, wypustkami i pasem. Istniały także w Rzymie liczne stowarzyszenia kościelne, bractwa, a wszyscy ci ludzie ubierali się w odpowiednie szaty, białe, czarne, niebieskie, szare, w peleryny, odmiennej lub jednolitej barwy z ubraniem Czasami, widząc tę ciżbę sług Kościoła, możnaby przypuszczać, że Rzym jeszcze nie przestał być własnością papieża... Tak, ci wszyscy noszący mundur Kościoła, zaznaczali jego żywotność, jego uparte obstawanie przy resztkach swego istnienia. Chcieliby oni, chociażby szatą swoją świadczyć, że Rzym do nich należy, że jest wyłączną ich własnością i że pstrokacizną swych sutan i habitów, przeważają wśród szarego tłumu cywilnych, noszących monotonną, kosmopolitycznego kroju odzież, współczesnej nam mody.
Im dłużej Piotr pozostawał w Rzymie, im więcej poznawał prałatów i księży z którymi ciągłe miał stosunki, z powodu swej sprawy, tem większą widział różnicę pomiędzy pobożnością rzymską a pobożnością francuzką. Spostrzeżenia w tym kierunku czynił zwłaszcza w kościołach. Wszedłszy pewnej niedzieli do bazyliki Santa-Maria-Maggiore, zdawało mu się, że się znajduje w jakiejś przepysznej i okazałej poczekalni publicznego pałacu a może dworca kolei żelaznej. Nie