Strona:PL Zola - Rzym.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miu oknach. Pierwsze piętro, niezwykle wysokie, wywierało imponujące wrażenie. Jedyną dekoracyę stanowiły potężne, jakby forteczne występy przy mocno okratowanych oknach parteru. Ponad temi oknami, rysowały się atyki spoczywające na konsolach nieco mniejszych niż dolne. Monumentalnej wielkości brama o bogatych okuciach, zasuwała się wgłąb pod balkonem okalającym środkowe okno pierwszego piętra. W górze fasady, już pod niebem, ostatni szereg kamieni tworzył wyskok o fryzie niezmiernie bogatym, rysującym się czysto i z wdziękiem. Ów fryz, konsole i atyki nad oknami, oraz potężna framuga dokoła bramy były wykute w białym marmurze, lecz stracił on z latami swój połysk i stał się podobny do żółtego, zwykłego kamienia. Na prawo i na lewo przy bramie, ciągnęły się ławy, spoczywające na grzbietach marmurowych gryfów. Przy jednym z rogów pałacu, w ściętem wyżłobieniu, była prześliczna fontanna w stylu Odrodzenia, lecz wyschłą była już oddawna a kunsztowna rzeźba wyobrażająca Amora jadącego na Delfinie, zacierała się i kruszyła, zżarta przez czas.
Wzrok Piotra zatrzymał się na tarczy herbowej rodziny Boccanera, której rzeźbione godło wyobrażało skrzydlatego smoka, zionącego płomienie. Wyryta na tarczy dewiza występowała wyraźnie, nieuszkodzona: „Bocca nera, Alm arossa“ (usta czarne, dusza czerwona). Tej tarczy