Strona:PL Zola - Rzym.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ności klerykalnej. Piotr patrzał z zajęciem na mknące jedna za drugą stare fasady, przymknięte ażurowe okiennice, żelazne okratowania, wzdłuż których gdzieniegdzie pięły się kwitnące rośliny. Czasami w bocznem skrzydle domu, otwarty był skromny sklepik a na progu siedział kot grzejący się na słońcu. Ruchu na tej ulicy nie było prawie wcale. Ludzi było mało, zaledwie kilka matek z gołemi głowami i w otoczeniu gromadek dziatwy. Wóz zaprzężony w muła i wiozący siano, wspaniale piękny mnich, udrapowany w ciężki habit, welocypedysta sunący bez hałasu na maszynie połyskującej od słońca.
Wreszcie, woźnica się odwrócił i pokazując Piotrowi olbrzymi, ciężki, kwadratowy budynek na rogu uliczki spuszczającej się ku Tybrowi rzekł:
— Palazzo Boccanera.
Piotr spojrzał zaciekawiony, lecz widok tego surowego gmachu, zczerniałego od starości, o masywnej a zarazem gołej architekturze, ścisnął mu serce. Pałac Boccanera, również jak sąsiednie z nim pałace Farnese i Sacchetti, był zbudowany w połowie XVI wieku przez Antonio da San Galio. Tradycya niosła, że słynny ten architekt użył dla zbudowania tych trzech pałaców, kamieni skradzionych w Koloseum i teatrze Marcellusa.
Olbrzymia, kwadratowa fasada pałacu Boccanera, od ulicy dzieliła się na trzy piętra o sied-