księdza będącego sekretarzem kardynała Sarno, a którego poznał w salonie donny Serafiny.
— Nie wątpię, że Jego Eminencya zechce pana przyjąć — rzekł uprzejmie sekretarz. — Doskonale pan wybrałeś godzinę swej wizyty, bo Jego Eminencya kończy właśnie swe przedpołudniowe zajęcia. Proszę więc za mną... doprowadzę pana najbliższą drogą...
Pomimo tego zapewnienia, Piotr ponownie odbył całą podróż wzdłuż rozlicznych sal i korytarzy olbrzymiego gmachu. Kardynał Sarno był przez długie lata sekretarzem świętej Propagandy, obecnie zaś jako kardynał, prezydował w komisyi zajmującej się organizacyą szerzenia religii katolickiej w krajach europejskich, niepodlegających władzy papieża, oraz w krajach, będących jeszcze do zdobycia dla Kościoła: w Afryce, Ameryce i Australii. Jako prezes komisyi, kardynał zajmował całą część pałacu na liczne biura swej administracyi, którą zarządzał z nadzwyczajną gorliwością i absolutną władzą. Był to w całem znaczeniu tego słowa stary, zdziwaczały urzędnik, nic niewiedzący po za sprawami swego biura. Całe życie spędził na safianowem krześle i w otoczeniu papierów, tek i szuflad, a świat znał tylko z okien swego gabinetu, wychodzącego na ulicę mało przez ludzi uczęszczaną.
Zatrzymawszy się w długim, ciemnym korytarzu, w którym palił się gaz nawet w południe,
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/676
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.