Strona:PL Zola - Rzym.djvu/661

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ten Rzym, świetnością swej przeszłości promienny, zdawał się być nieodzowną, jedyną stolicą, upragnioną przez wszystkich; bez Rzymu zjednoczenia Włoch być nie mogło, lecz teraz doświadczenie wykazywało całą niedogodność Rzymu jako stolicy. Ach, ta trupiej martwoty rzeka, jakże ponuro leżała w swej kamiennej, otwartej trumnie!... Na powierzchni ociężałej wody, nigdy nawet łodzi dostrzedz nie było można! Pusta przestrzeń rzeki nie unosiła statków, niosących dobrobyt, nie było na niej śladu żadnego ruchu, nie chciała wiedzieć o potrzebie handlu i przemysłu. W pierwszych latach Rzymu, stolicy Włoch zjednoczonych, robiono rozliczne plany, chciano by Rzym stał się portem morskim, mówiono o dokonaniu olbrzymich prac, o pogłębieniu łożyska, by okręty mogły przybijać do stóp Awentynu. Lecz były to chimery. Zamulone ujście Tybru nie dozwalało myśleć o czemś podobnem, dziś pogłębione — jutro znów byłoby niedostępnem dla większych statków, bo coraz to nowe pokłady mułu zagradzały drogę, uniemożliwiając żeglugę. Rzeka więc była tylko bezpożytecznym kanałem! Rzym stojący nad Tybrem zamierał z pragnienia za wodą spławniejszą. Inną przyczyną zamierania Rzymu były stepy Kampanii, martwe, przecięte martwą wodą Tybru. Bezpłodna ziemia Kampanii leżała odłogiem i Rzym, pośrodku niej rzucony, był jakby stolicą wzniesioną na pustyni. Chciano temu zaradzić zapomocą kanalizacyi i zdrenowaną ziemię drze-