Strona:PL Zola - Rzym.djvu/657

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiecznych książęcych, była to rasa na schyłku, rasa mieszańców, w której rzadko kiedy płynęła krew czysto rzymska, książęta bowiem chętnie się żenili z obcoplemiennemi dziedziczkami, mogącemi im wnieść bogate wiano. Patrycyusze ci żyli w zupełnej bezczynności, nie chcieli służyć konstytucyjnemu królowi włoskiemu a coraz też rzadziej poświęcali się służbie Kościoła, chętnie popierającego dorobkiewiczów i wysadzającego tychże na najwyższe dostojeństwa. Pomiędzy maluczkimi będącymi u dołu i możnowładcami u góry, nie było jeszcze silnie zorganizowanego mieszczaństwa, stanu pośredniego. Z jakichże ludzi składała się ta klasa w dzisiejszem państwie Włoskiem... a zwłaszcza w Rzymie? Tworzyli ją dawni lokaje i poplecznicy żyjący dotychczas przy dworach pańskich, drobni dzierżawcy ziem książęcych, notaryusze i adwokaci trudniący się zarządem dóbr i mienia artystokracyi; tworzyli ją urzędnicy niżsi i wyżsi, deputowani, senatorowie, sprowadzeni przez rząd z oddalonych prowincyj; do niej także zaliczyć trzeba było ciżbę chciwych spekulantów spadłych na Rzym w chęci rabunku, osobistego wzbogacenia się; ci drapieżce pożerali wszystko; zarówno lud jak arystokracyę. Dla kogóż więc pracowano?... Dla kogo poniesiono tyle trudu?... Dla kogo Rzym chciano odbudować i pokryć pałacami przewyższającemi okazałością dotychczas stawiane siedziby?... W nadmiernej dumie rozpoczęte budowanie nowego Rzy-