Strona:PL Zola - Rzym.djvu/613

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dbano. Wśród rozkopanego gruntu i nagromadzonych materyałów budowlanych, ubogie, obdarte dzieci zbiegały się dla wspólnej zabawy, czasem spotkać tu można było śpiących na piasku robotników, lub też kobiety rozkładające nędzną swą bieliznę, by wyschła na słońcu. Piotr wszakże lubił tu przychodzić, radował się, że wynalazł to ciche ustronie i całemi godzinami marzył, patrząc na rzekę, na ukończone jej ocembrowania, na miasto leżące po drugiej stronie Tybru.
Na lewo, w oddaleniu dostrzegał dachy przedmieścia Transtevere; rysowały się one szaro, błękitnie, lub tonęły we mgle, jeżeli przyszedł o wczesnej porannej godzinie. Po prawej stronie rzeka tworzyła kolano, opływając wysunięty aż do wybrzeża tył kościoła San-Giovanni-di-Fiorentini. Po drugiej stronie Tybru, w temże miejscu wznosił się szpital św. Ducha, cały przybrany rzędami topoli, rosnących nad wodą. Po za tą firanką zieleni rysował się wyraźnie profil zamku świętego Anioła. Szczególniejsze zaś miał zamiłowanie do patrzenia na widok roztaczający się wprost ogrodu pałacu Boccanera. Tak tu jak po drugiej stronie rzeki ocembrowanie nie było jeszcze ukończone, tam nawet nic dotychczas nie tknięto, i cały szmat starego Rzymu papieży roztaczał się aż do wody. Roboty przy obrzeżeniu Tybru od mostu San Sisto aż do mostu San-Angelo pozostawiono po prawej stronie w zawieszeniu, ta część budowy fortecznych murów mających obej-