Strona:PL Zola - Rzym.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

potęgi, jest w niem coś nadludzkiego i nigdy już żaden monarcha nawet w najśmielszych swych marzeniach nie przekroczył tego szczytu despotycznego absolutyzmu. Cały ogrom władzy, dostojeństw, zjednoczył on w swej osobie. Imperator a zarazem konsul, był naczelnym wodzem wojsk i naczelnikiem władzy wykonawczej. Jako prokonsul był rządcą wszystkich prowincyj, jako wieczysty cenzor, rozporządzał senatem, jako trybun — był wyrazicielem woli ludu. Obwieścić się rozkazał Augustem, nietykalnym i bożkiem pomiędzy resztą śmiertelnych, miał świątynie ku czci swej wzniesione, kapłanów swojego bóstwa, odbierał modły dziękczynne za swoje zstąpienie na ziemię dla panowania nad ludźmi. Zapragnął wreszcie być najwyższym kapłanem, by połączoną w nim została dwoistość władzy, najrozleglejsza moc panowania, jaką umysł objąć może. Ponieważ najwyższy kapłan nie mógł zamieszkiwać prywatnego domu, więc pałac swój uznał za własność państwa a ponieważ najwyższy kapłan nie mógł opuszczać świątyni Vesty, przeto zbudował przybytek dla tej bogini w swojem mieszkaniu, zaś obsługujące westalki pozostawił przy dawnym ołtarzu u podnóża Palatynu. Wola jego każda była odtąd prawomocną, dwoistość posiadanej władzy czyniła ją nieograniczoną, nieomylną, boską, był królem a zarazem kapłanem, cesarzem a równocześnie papieżem. Wiekami nagromadzona w narodzie siła żywotna zakwitła