Strona:PL Zola - Rzym.djvu/291

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

taj dostać, ale pójdą sobie z kwitkiem... już i tak za wiele sobie pozwalają, przewracając wszystko na Forum, toż tam nikt się nie może rozpoznać, takie poczynili spustoszenia w imię tej swojej nauki...
Rozciekawienie Piotra ciągle się wzmagało. Przebywali teraz mosty drewniane i schody rzucone wśród olbrzymich zwalisk pałacu Septyma Sewera. Pałac wznosił się na południowej krawędzi wzgórza, po nad via Apia, z widokiem na dalekie, rozległe równiny rzymskiej Kampanii. Ze starożytnego gmachu pozostały tylko podziemne sklepienia, tworzące olbrzymie sale, których część odsłoniętą została pomiędzy arkadami podtrzymującemi sztuczne tarasy, jakie zbudowano dla rozszerzenia, dla zdobycia więcej miejsca pod sam pałac. O monumentalnych jego rozmiarach, można było najśmielsze czynić przypuszczenia, patrząc na pozostałe po nim fundamenty. Zadziwiały one nietylko swą rozległością, lecz także i mocą murów, których tyle wieków nie zdołało nadwyrężyć. Tutaj wznosiło się sławne septizonium, wieża siedmiopiętrowa, zburzona dopiero w czternastym wieku. Z dzisiejszego jej tarasu podtrzymanego cyklopskiemi arkadami, widok jest cudnej piękności. Po za tem, ze wspaniałego pałacu pozostało już tylko olbrzymie nagromadzenie murów w pół rozwalonych, otwartych przepaści poniżej sufitów częściami lub zupełnie zapadłych, długich krużganków, koryta-