Strona:PL Zola - Rzym.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żeć będzie do ukochanego, lecz dopiero gdy Kościół pobłogosławi ten nowy związek małżeński. Rzucanie potwarzy uważał za rodzaj godziwej zemsty, za bolesną ulgę a zarazem dobrą broń mogącą zaciążyć w sprawie procesu.
Gorzko się roześmiał, a po chwili dodał:
— Czy wiesz, ojcze?... Otrzymałem już zawiadomienie o memoryale, spisanym przez pana Morano... rzeczy tak stoją: akt małżeństwa nie został dokonany z powodu niemocy męża!...
Znów się głośno roześmiał, chcąc dowieść, że podobny zarzut wydaje mu się niezmiernie komiczny. Ale bladość jego twarzy, usta wykrzywione gniewem i rozpaczą — świadczyły o gwałtowności odczuwanej urazy. Wszak to fałszywe oskarżenie o niemoc jego męzkości popchnęło go do wyznaczenia obrońcy w rozpoczętym przez Benedettę procesie, inaczej nie byłby zważał na papiery, redagowane przez panów prawników. Lecz wyrządzonej obelgi nie mogąc przenieść, stanął do procesu z żoną, pokładając nadzieję, że nie dopuści, by miała pozyskać unieważnienie małżeństwa. Nie przestając się śmiać okrutnym swym śmiechem, Prada mówił teraz z cynizmem, komentując akt oskarżenia, opowiadając jak trudno jest posiąść kobietę, która się temu opiera, drapiąc, gryząc, a jednak pomimo to wszystko, niewiadomo o ile świadectwo panieństwa hrabiny jest zgodne z rzeczywistością... W każdym razie, można będzie zażądać próby, sądu