Strona:PL Zola - Rzym.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ludzkiej naszej rasy a ja pragnę braterstwa wszystkich narodów, zgody pomiędzy ludźmi, ogólnego i wspólnego ich szczęścia, odrodzenia ich wierzeń. Cóż mnie może obchodzić forma rządu! Niechaj będzie monarchia albo rzeczpospolita, byle cel został osiągnięty. Nie zależy mi na szczegółach pojęć i przekonań, o tem czem jest ojczyzna, czem jest niepodległość, bo chcę, aby był jeden tylko naród z całej ludzkości, złączony, naród wolny i żądny prawdy, sprawiedliwości.
Orlando, najbaczniejszą uwagę zwróciwszy na słowo rzeczpospolita, rzekł z cicha i z zamyśleniem:
— Rzeczpospolita! Jakże ja jej pragnąłem w latach młodzieńczych! Biłem się za tę ideę, spiskowałem wraz z Mazzinim, a był to człowiek święty, wierzący, lecz rozbił się o absolut! Nie można było uczynić inaczej, jak zrobiliśmy... trzeba było się zastosować do rzeczy możliwej w praktyce... i najzagorzalsi ustąpili i stanęli przy królu... Pytanie, czy z rzecząpospolitą bylibyśmy potężniejszymi... wreszcie forma republikańskiego rządu w niczem, prawie w niczem się nie różni od systemu parlamentarnego, który przyjęliśmy, uznając władzę króla... Porównaj pan naszą konstytucyę do francuzkiej... mała zachodzi różnica... Więc pocóż mieliśmy ryzykować wszystko, wzdragając się przyjęcia jedynej możliwej formy rządu w dzisiejszych Włoszech?... Chcąc uniknąć króla, bylibyśm mo-