Strona:PL Zola - Rzym.djvu/1101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i Rzym papieży chciał co rychlej przekształcić w nowożytną stolicę, piękniejszą od innych, ludniejszą od wszystkich miast świata i z gorączkowym pośpiechem zaczęto budować rozległe dzielnice dla mieszkańców, którzy nie nadciągnęli. Lecz oto teraz, anarchiści, ci znani niszczyciele, już ulegli odradzającemu się uparcie marzeniu i jeżeli pragną zburzyć, to jedynie dla zbudowania czwartego Rzymu, potwornie wielkiego, potwornie pięknego, gdzie ludzkość cała żyć będzie w braterskiej łączności. A więc znamienne cechy tej rasy nigdy żadnej nie ulegną odmianie?... Duma narodowa pozostanie zawsze nieukróconą?... I krew ich nie przestanie być palona żądzą panowania nad światem?... August dosięgnął szczytu tych pragnień, ujął całość władzy w swe dłonie i przekazał to dziedzictwo całej swej potomności. Wszak w każdem sercu tu zrodzonem, tętni gwałtowna instynktywna wiara, że świat cały do Rzymu legalnie należy i powinnością jest dążyć do odzyskania tych praw, przedawnić się niemogących. Żądza tych pragnień tchnąć się zdawała tu z każdego kamienia starożytnej stolicy, z każdego pyłu tej ziemi, odurzając wszystkie mózgi i wszystkie serca, wyrosłe w podniecie historycznych wspomnień, w tradycyi niezrównanie świetnej przeszłości. Każdy tu marzył o Rzymie, jako o mieście mającem być jedynem na ziemi miastem, panującem