Strona:PL Zola - Rzym.djvu/1070

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nową religię. Bo czegóż oni nie poruszają w tym celu! Wszak szczują bogatych przez zgraję zgłodniałych, obiecując im jakieś niemożliwe do urzeczywistnienia podziały bogactw, jakąś równie niemożliwą równość! Jakże karygodnem jest to lekkomyślne postępowanie krzykliwych wyrodków społeczeństwa! pochlebiają biedakom zmyślonemi obietnicami, w które sami nie wierzą, bo równość i sprawiedliwość jest tylko w ręku Boga. Bóg jest najwyższym szafarzem szczęśliwości człowieka i wszystko od Niego jednego pochodzi! A szczęśliwość i sprawiedliwość zapanuje na ziemi dopiero wtedy, gdy on uzna to za pożyteczne dla swojego ludu! Tak wtedy Bóg panować będzie nad ziemią, lecz dopiero w dniu, wyznaczonym przez wszechpotężną jego mądrość. Ślamazarne serca i umysły ciskają niebu zarzut niesprawiedliwości, bo nie chcą się zastanowić, że jeżeli panuje na ziemi cierpienie, to tylko dlatego, że jeszcze jest potrzebne dla przyszłego zbawienia naszego. Cierpieniem udoskonalamy naszą naturę człowieczą, cierpieniem hartujemy i oczyszczamy nasze dusze, siłą cierpienia zbliżamy się ku możności pozyskania wiekuistego szczęścia... im większy ponosimy ból, tem większą otrzymamy nagrodę!...
Pochwycony egzaltacyą, lubował się straszliwością ran, rozrywających mu serce. Był wspaniały ogromem i siłą swej wiary. Nieco się uspokoiwszy, zwrócił się łagodnie wprost do Piotra: