Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czonych. A gdy państwo Chanteau zwrócili swe spojrzenia na Paulinkę, spostrzegli, że ta, otworzywszy oczy, patrzyła na papiery, na ten stary regestr zniszczony, który tu odnajdywała.
— O! ona wie dobrze, co jest w tych okładach — rzekła pani Chanteau, — Nieprawdaż, kochaneczko? Pokazywałam ci to w Paryżu... to jest to, co twój poczciwy ojciec i biedna matka tobie zostawili.
Łzy zakręciły się w oczach dziewczynki i spłynęły po jej policzkach. Żal jej budził się jeszcze tak nagle, jak powodzie wiosenne. Już przez łzy uśmiechała się, bawiła się Minuszką, która, obwąchawszy pakiet, zachęcona zapachem zaczęła go potrącać i przewracać, głową uderzając w rogi tej niby książki.
— Minuszka połóż to! — wykrzyknęła pani Chanteau. — Któż widział bawić się pieniędzmi.
Chanteau śmiał się, Lazar także. Na rogu stołu Maciek bardzo rozgniewany, pożerając błyszczącemi oczyma papiery, które widocznie brał za jakieś jedzenie, szczekał zapamiętale na kotkę. I cała rodzina zaczęła się śmiać głośno. Paulinka, zachwycona tą zabawą, schwyciła w objęcia Minuszkę, którą kołysała i pieściła jak lalkę.
Z obawy, aby dziewczynka znowu nie zasnęła, pani Chanteau podała jej zaraz herbatę i potem zawołała Weroniki.
— Podaj nam świece... tak przy gawędce zapomina się o spaniu. To już przecie dziesiąta, a mnie się przed dwiema godzinami tak już spać chciało, żem jadła śpiącaQ
Ale w kuchni dał się słyszeć jakiś głos męski i gdy Weronika wniosła cztery świece zapalone, pani Chanteau zapytała:
— Z kimże tam rozmawiasz?
— Proszę pani Prouane... przyszedł powiedzieć panu, że tam na dole niedobrze się dzieje, przypływ morza wszystko podobnie łamie.
Chanteau musiał przyjąć obowiązki mera Bonneville, a Prouane, pijaczyna, który przy księdzu Horteur był zakrystianem, pełnił zarazem obowiązki sekretarza municy-