Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do cukru, chcąc go podrażnić trochę. Dawniej, zabawy każdego wieczora było, iż kładziono kawałek cukru z daleka od niego na końcu stołu. Pies szybko obiegał do koła, ale już cukier sprzątnięto i położono go na drugim końcu i ciągle pies biegał tam i napowrót za cukrem, który przeskakiwał z miejsca na miejsce, aż nareszcie oszołomiony, osłupiały tem ciągiem znikaniem mu z przed nosa gonionego przysmaku, zaczynał szczekać straszliwie. Te zabawką chciał i dziś Lazar rozpocząć, ze smutną myślą uradowania swego faworyta raz jeszcze przed śmiercią. Pies z początku zaczął machać ogonem, obszedł raz wkoło stół i potknął się o krzesło Paulinki. Nie widział już cukru, wynędzniałe jego ciało słaniało się ledwie, krew w dużych kroplach znaczyła jego ślady dokoła stołu. Chanteau już przestał nucić, litość ściskała wszystkich serca na widok Maćka zamierającego, chwiejącego się i na wspomnienie tegoż Maćka łakomczucha jakim był dawniej.
— Nie meczcie go — rzekł doktór łagodnie — to go dobija.
Proboszcz, paląc w milczeniu fajkę — jakby dla wytłumaczenia się z wzruszenia jakie go opanowywało, zrobił te uwagą:
— Te duże psy.!. to zupełnie tak jak ludzie!...
Po dziesiątej, gdy ksiądz i doktór odeszli, Lazar zanim poszedł do swego pokoju, chciał sam odprowadzić Maćka do wozowni. Położył go tam na posłaniu ze świeżej słomy, upewnił się, że mu postawiono miskę z wodą i potem chciał odejść pozostawiając go samego. Ale pies z nagłym wysiłkiem podniósł się i wybierał się iść za nim. Trzy razy kłaść go musiał. Nareszcie biedne psisko uległo woli pana. Poczciwy Maciek wyciągnął się ze łbem zwróconym w stroną drzwi, oczyma śledząc odchodzącego Lazara, z takim smutkiem w spojrzeniu, że młody człowiek raz jeszcze wrócił wzruszony, aby go popieścić. Łeb psu ze słabości już opadał, a w zapadłych oczach ostatnie czytać można było pożegnanie.
Przyszedłszy na górą, Lazar próbował czytać do północy. Potem chcąc zasnąć położył się nareszcie. Ale nie mógł zamknąć oczu, myśl o Maćku nie opuszczała go.