Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do poznania obawą swoją o przyszłość, przewidywanie ruiny zupełnej, niewdzięczność, cierpień wiele. Za każdem dodaniem do obrazu nowego czarnego rysu wykrzyknęła, że słuchać nie chce i okazywała febryczny pośpiech w spełnieniu ofiary.
— Nie, panie doktorze, nie budź pan żalów, których nie mam, i tak jestem dosyć skąpa, choć się to nie wydaje i tak dosyć mam pracy, żeby się przezwyciężyć... Niech biorą wszystko, oddam im i tą resztą, niech mnie tylko więcej kochać zechcą.
— Tak więc, przez miłość dla kuzyna swego ogałacasz się z całego swego majątku?
Zarumienia się i nie odpowiedziała.
— A gdyby później, w przyszłości... kuzyn twój przestał cię kochać.
Zalękniona patrzyła na niego, oczy jej wielkiemi wezbrały łzami. Nareszcie serce jej wybuchnęło krzykiem oburzonej miłości:
— O nie! o nie doktorze! dlaczego sprawiasz mi pan tyle boleści!
Wtedy dopiero doktór Cazenove się zgodził. Nie czuł w sobie tyle odwagi, aby dokonać na tem sercu operacji zdarcia iluzji, wiary i miłości. I tak dosyć prędko życie samo tego dokona.
Pani Chanteau przeprowadziła kampanję z zadziwiającą zdolnością do wyższej intrygi, walka ta odmładzała ją. Pojechała znowu do Paryża, zabierając z sobą pełnomocnictwo potrzebne. Szybko przekonała członków rady familijnej co do swoich zamiarów; nigdy zresztą nie zastanawiali się oni nad obowiązkami swemi i byli tak obojętni, jak zwykle bywają członkowie rad familijnych. Należący do rodziny Quenu kuzynowie Laudet, Liardin i Delorme, byli tego zdania co ona, z trzech innych należących do rodziny matki Paulinki, przekonać potrzebowała tylko Oktawiusza Monret, gdyż dwaj inni, Klaudjusz Lautier i Rambaut, bawiący w tym czasie w Marsylji, przysłali na piśmie zgodą na jej propozycją. Wszystkim opowiadała dziwnie zawikłaną i rozczulającą historją o wielkim uczniu starego doktora z Arromanches dla Paulinki, o zamiarze z jego strony zapisania jej całego swo-