Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żadną uwagę. A kiedy powtórzy ze trzy razy swoje kazanie, wtedy odpowiadam łagodnie: „Trudno, babciu, obiecałam tatusiowi, że poczekam do dwudziestu lat, zanim postanowię czy przystąpić czy nie do pierwszej komunii i dotrzymam bo przysięgłam. Rozumie tatuś, zawsze powtarzam to zdanie, umiem je napamięć i nie zmieniam ani słowa. To mój puklerz. Czasem żal mi tej biednej babki, tak wpada we wściekłość i trzaska mi drzwiami przed nosem, jak tylko zacznę moj frazes.
W głębi serca cierpiała nad tą ciągłą wojną, ale widząc radość ojca, pieszczotliwie brała go za szyję.
— Niech tatuś będzie spokojny, jestem nieodrodną córką tatusia. Nikt, nigdy mnie nie skłoni do zrobienia czegoś, czego postanowiłam nie robić.
Musiała również stoczyć walkę o to, aby uczyć się dalej, gdyż postanowiła niezmiennie być nauczycielką. Szczęściem miała po swojej stronie matkę, która popierała jej zamiary wobec niepewnego jutra, zaniepokojona tem, że babka Duparque trwoni fortunkę na religijne instytucye. Od czasu jak Ludwinia zamieszkała z matką, babka, dla dokuczania Markowi, zażądała od nich, aby płaciły za utrzymanie, co mocno obciążało szczupłą pensyę Marka. Spodziewała się może,