Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/375

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sza niezmiernie się posunie, gdy pan z nim porozmawia.
— Ależ najchętniej, odrzekł. — Chodźmy, pójdę, dokąd zechcesz.
Fernand i Łucya odeszli na bok, ona z robotą, Fernand zaś zapalił znów fajkę i zapadł w obojętność tępego, nie pojmującego nowych czasów umysłu. Klara tymczasem musiała bronić planu przed pokuszeniami Żorżetki, która postanowiła sobie przywłaszczyć piękny obrazek. Ojciec opowiadał, że to dom radości, gdzie dobre dzieci dostaną nagrody. Śmiano się, ściskano, całowano. Nakoniec Marek i Adryan wyszli.
Folwark Amettes, gdzie mieszkał Leon Savin, leżał po drugiej stronie Maillebois, musieli więc przejść przez nową dzielnicę i wirydarz. Zatrzymali się chwilę przy placu, wybranym przez budowniczego pod projektowany dom.
— Widzi pan, łączy on najlepsze warunki...
Przerwał, ujrzawszy nadchodzącego otyłego mężczyznę z uśmiechniętą twarzą.
— A, stryj Karol... Prawda, stryju, że jak wybudujemy tu dom, o którym ci mówiłem, dla męczennika Simon’a, podejmiesz się robót ślusarskich po cenie kosztu?
— Dobrze, dla zrobienia ci przyjemności... I dla pana także, panie Froment, bo mam wyrzuty żem panu dawniej dokuczał.