Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ską, — to głupota, bezwładność, spuszczanie się na wolę Opatrzności, to grunt uprawiany wedle starej rutyny, ludzie oddani lenistwu i doprowadzeni do głodu. Jauffre pozwalał napychać głowy swych uczniów katechizmem i historyą świętą. Wieśniacy każde nowe ulepszenie uważali za podejrzane. Nic nie umiano i niczego uczyć się nie chciano. Pola nie dawały urodzajów, a zbiory przepadały z braku inteligentnych zabiegów. Wszystkie zresztą wysiłki uważano za zbyteczne, za bezpłodne; wieś biedniała i pustoszała pod wszechmocną potęgą słońca, boga życia zapoznanego i zelżonego. Mianowicie zaś od chwili gdy proboszcz Cognasse wymógł na słabym merze poświęcenie gminy Sercu Jezusowemu, ruina powiększała się szybko. Wspaniałą była ceremonia, gdy nauczyciel niósł chorągiew narodową z wychaftowanem krwawem sercem, wszystkie władze paradowały w galowych ubiorach, sutanny zleciały się z całej okolicy, a rozradowane chłopaki świąteczne przywdziały szaty. Ale do dziś dnia wieśniacy nie widzieli jeszcze łask owego Symbolu, któremu się oddali; wyczekiwali cudownych zbiorów, ochrony od gradu, zesłania, wedle potrzeby, deszczu lub pogody. Doczekali się tego, że tępa senność zawisła nad gminą, zeszło na nich powolne konanie fanatycznie wierzących, którzy stracili wszel-