Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i o gwałtownych namiętnościach; dziś zaprzedał się żydom, opuszczając Kościół, którego zawsze był synem marnotrawnym i kompromitującym. Zakończył, prosząc przysięgłych, aby nareszcie załatwili się z tą sprawą, zgubną dla moralnego spokoju kraju, żeby powiedzieli, gdzie jest winny, czy między anarchistami i między narodowcami, zaciekłymi w prześladowaniu imienia Boga i ojczyzny, czy też między ludźmi wiary, czci i tradycyi, którzy od wieków pracowali na chwałę Francyi.
Mowa Delbos’a zajęła dwa następne posiedzenia. Nerwowy i zapalony adwokat, z namiętną swobodą, również od początku podjął sprawę. On jednak podjął ją, aby, dzięki argumentom, dostarczonym przez Sąd Kasacyjny, zburzyć wszystkie fakty dawnego aktu oskarżenia. Ani jeden się nie ostał. Dowiódł, iż Simon powrócił do Maillebois piechotą o dwadzieścia minut przed dwunastą, kiedy zbrodnię popełniono na godzinę przedtem; dowiódł zwłaszcza prawdziwości wzoru kaligraficznego, opatrzonego pieczęcią szkoły braciszków i podpisem braciszka Gorgiasza, na co nie trzeba było nawet wyznania tego ostatniego, gdyż kontrexpertyzy zrujnowały przedziwny raport panów Badoche i Trabut. Rozebrał nową wersyę o fabrykacyi fałszywej pieczęci. Nie było żadnego dowodu, niemniej jednak nastawa! na to, czując,