Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wzajemnie, co się odbijało na rodzinach. W ten sposób zresztą cała Francya rozdartą jest na dwa nieprzyjazne plemiona, zawsze walczące w wiecznej nędzy społecznej. Czy możliwem jest, aby brat i siostra, mąż i żona, syn i matka rozumieli się wzajemnie, kiedy od kolebki kształtowano im mózgi odmienne, gdzie ani myśli ani słowa nie miały tego samego znaczenia? Dobry Salvan, gdy pracował nad nominacyą panny Mazeline, miał głównie na celu usunąć od Marka troskę widzenia córki w dewockich rękach panny Rouzaire, inspektor akademii zaś, Le Barazer, podpisując nominacyę, zamierzał urzeczywistnić jedno z swych tajemnych pragnień — ujednostajnienie elementarnego wykształcenia w gminach, gdzie była szkoła chłopców i dziewcząt. Nauczyciel i nauczycielka mogli użytecznie pracować tylko idąc ręka w rękę, ożywieni tym samym duchem, temiż wierzeniami, nauczając prawd jednakowych. Wistocie, odkąd Marek i panna Mazeline zgodnym krokiem szli do jednakowej przyszłości, w Maillebois dobre ziarno zaczęło kiełkować, mali mężczyźni i kobietki rośli razem do przyszłych wielkich zbiorów.
Następnie wzruszyło Marka niezmiernie uprzyjme, tkliwe obejście panny Mazeline po odjeździe Genowefy. Ciągle mówiła o niej Markowi z serdecznością, broniła jej, tłomaczyła jej postępowanie, jak kobieta rozsądna, która dla szaleństwa