Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gółów, okropnych kłamstw, w sposób brudny i obelżywy. Gwałciciel grobów, morderczy potwarca widocznie otrzymał dokument z własnych rąk ojca Crabot’a, któremu dostały się od jakiegoś klasztornego archiwisty. Spodziewano się tym nieoczekiwanym ciosem uderzyć Delbos’a w samo serce, zabić go moralnie, zgubić jako adwokata, tak, słowem, zgnębić, aby przy obronie Simon’a nie miał siły do przemawiania, ani władzy imponowania słuchaczom.
Proces rozpoczął się w poniedziałek, w upalny dzień lipcowy. Obrona powołała licznych świadków, oprócz Gragnon’a, którego miano skonfrontować z Jacquin’em prezesem przysięgłych z dawnego procesu. Na liście świadków zamieszczeni byli: Mignot, panna Rouzaire, sędzia śledczy Daix, Mauraisin, Salvan, Sebastyan i Wiktor Milhomme’owie, Polydor Sanquet, dzieci Bongardów, Doloir’ów i Savin’ów. Wezwano również ojca Crabot’a, ojca Philibin’a, braciszka Fulgentego i braciszka Gorgiasza, wiadomo jednak było że trzej ostatni się nie stawią. Prokurator Pacart ze swej strony ograniczył się na powołaniu świadków oskarżenia z pierwszego procesu. Ulice miasta Rozan, na dzień przed procesem ożywiły się wreszcie falą świadków i ciekawych, którzy przybywali każdym pociągiem. W około Trybunału tłum stał od szóstej rano, podniecony chęcią ujrze-