Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdyż zadaleko się posunołeś i cała reakcya żąda twej głowy,.. Ach, jakże rad jestem, że wyjdziesz zwycięzko ty i szkoła świecka.
— A szkoła bardzo tego potrzebuje, bo strasznie mało zdobyła gruntu na błędzie i ciemnocie, pomimo osobistych usiłowań pana, aby ją obdarzać dobrymi nauczycielami.
Salvan zrobił zwykły giest niezachwianej nadziei.
— Zapewne, że trzeba kilku pokoleń, ale to nic nie znaczy: idziemy, zatem dojdziemy.
Co jednak najwięcej przekonywało Marka, że zaczyna zwyciężać, to zachowanie się inspektora elementarnego, pięknego Mauraisin’a, który, zobaczywszy go wychodzącego od Salvan’a, rzucił się ku niemu.
— Ach, kochany panie Froment, jakże rad jestem że pana spotykam! Tak mało jest sposobności widywania się po za obowiązkami służby!
Od wznowienia sprawy, Mauraisin’a pożerał śmiertelny niepokój. Odnaleziony wzór kaligraficzny, rożek oddarty przez ojca Philibin’a, fałsz nowo odkryty przejęły go obawą, iż poszedł złą drogą. Dotychczas otwarcie stawał po stronie antysimonistów w przekonaniu, że księża potrafią się zawsze wykręcić. Jeżeli jednak przegrają partyę, jakże on się z tego wydobędzie? Tracił