Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miała i pospieszyła zakryć robotę dziennikiem, rzuconym od niechcenia.
— Niech mnie pan jednak nie bierze za wstecznika. Jestem republikaninem, bardzo nawet postępowym i nie ukrywam tego wcale. Władza moja wie o tem dobrze. Kiedy się służy republice, prosta przecież uczciwość wymaga, aby być republikaninem. Jestem za rządem zawsze i we wszystkiemu Zmuszony słuchać grzecznie, Marek poprzestał na kiwnięciu głową.
— W kwestyi religii myślę poprostu, że księża powinni siedzieć spokojnie, Jestem tak samo antiklerykalnym, jak jestem republikaninem. Spieszę jednak dodać, że, podług mnie, potrzebną jest religia dla dzieci i dla kobiet, a dopóki religia katolicka będzie panująca, toć u pana Boga, taka ona dobra, jak każda inna!... Więc też przekonałem obecną tu żonę moją, że należy i wypada, aby kobieta w jej wieku i położeniu spełniała obowiązki religijne, aby okazywała ludziom, że ma zasady i moralność. Chodzi ona do Kapucynów.
Pani Savinowa słuchała zawstydzona, rumieniąc się i spuszczając oczy. Bo kwestya praktyk religijnych przez długi czas była powodem niezgody w małżeństwie. Delikatność uczuć kobiety, jej prawe i łagodne serce opierało się przymusowi. Mąż, do szaleństwa zazdrosny, prześladował ją za to, co nazywał zdradą myślową, widział jedynie w spowiedzi i komunii wyborny hamulec moralny