Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/399

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

list Simona, czytano go teraz wobec nich, wystawiając w ten sposób dzieci na gorzką próbę, ale dając zarazem wychowaniu mocną podstawę, na której szybko dojrzewała ich młoda inteligencya. Po odczytaniu każdego listu, matka tuliła dzieci w objęciu, powtarzając im, że niema na świecie człowieka uczciwszego, szlachetniejszego, większego nad ich ojca. Przysięgała, że jest niewinny, powiadała o strasznej jego męce, przyrzekała, że kiedyś powróci wolny, oczyszczony, zwycięzki i, prosiła, aby w dniu tym okazały mu całą miłość, szacunek, cześć, któraby mu pomogła zapomnieć o doznanych katuszach. Czy jednak dożyje, tej chwili tryumfu prawdy i sprawiedliwości? Cudem było, że dotąd nie zginął wśród krzyżujących go morderców. Zawdzięczał to swojej niezwykłej sile moralnej, zimnej wytrwałości, szczęśliwemu, pełnemu logiki i równowagi temperamentowi. Ostatnie przecież listy stawały się niepokojące, brakło mu już siły, był wyczerpany, zgorączkowany. Obawy Racheli tak wzrosły, że, chociaż zwykle mało czynna, wybrała się pewnego poranku, sama, bez niczyjej porady, do barona Nathana, bawiącego u Sangleboeufów, w Désirade. Wzięła ze sobą ostatni list męża, aby pokazać baronowi, i błagać, by użył swego wpływu, on, żyd zwycięzki, król złota, dla wyproszenia odrobiny litości dla żyda biednego, ukrzyżowanego, konające-