Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/301

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kształtami pańskie łóżko i że w niem już zostawała. Miał dwunastoletnią córkę, Oktawie, u panien Wizytek i dziesięcioletniego syna Rajmunda, którego umieścił u Jezuitów w Valmarie, a przeznaczał do szkoły w Saint-Cyr. Pozbywszy się w ten sposób dzieci, wiódł żywot zamknięty, ciasny, oddając się drobiazgowej dewocyi, w ciągłych naradach z sutanami, jak prawdziwy egzekutor rozkazów Zgromadzenia. To, że został wybrany na mera dowodziło do jakiego ostrego stanu doszedł kryzys religijny w Maillebois, szarpanem między wolnomyślną Republiką a kościołem.
— Mogę zatem działać? — spytał Marek. — Pan mię podtrzymasz z mniejszością Rady?
— Naturalnie! — zawołał Darras. — Jednak bądź pan rozsądny, nie narób nam zbyt grubych kłopotów.
Zaraz nazajutrz rozpoczęła się walka w Maillebois. Na pierwszy ogień wysłano urzędnika Sarin’a, ojca Achillesa i Filida. Obciśnięty w wytarty tużurek, chudy i wątły, przyszedł wieczorem, po godzinach biurowych do szkoły z zaczepką do nauczyciela.
— Wiesz pan, kim jestem, prawda, panie Froment. Jestem radykalnym republikaninem, nie mogę być podejrzewanym o paktowanie z księżmi. Niemniej jednak przychodzę od całej grupy rodziców żądać, abyś pan zawiesił na ścianie krzyż,