Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

już nikogo. Zbyt głośne były zawody, przykrości i skryta nędza położenia nauczyciela. Pragnący uniknąć pługa synowie chłopów, śród których szkoła i seminaryum głównie rekrutowały uczniów, woleli teraz być drobnymi urzędnikami, w mieście zdobywać majątek. Jedynie tylko uwolnienie od służby wojskowej, wzamian za zobowiązanie do dziesięciu lat służby nauczycielskiej skłaniało ich jeszcze do podjęcia pracy, gdzie mieli mało pieniędzy i mało zaszczytów, dużo zaś udręczeń i wzgardy. A przecież rekrutować nauczycieli ze szkól normalnych było kwestyą zasadniczą, od której zależała oświata kraju, siła jego i zbawienie. Równie ważną była kwesty a przyspasabiania nauczycieli przyszłości, zapalanie w ich głowach płomienia rozumu i logiki, zagrzewanie ich serc żarem prawdy i sprawiedliwości. Rekrutowanie zależało od większego, rozsądnego przynajmniej wynagrodzenia, któreby pozwoliło im żyć z godnością a zawodowi nadało cechę wyższej szlachetności; w wychowaniu zaś i kształceniu kandydatów na nauczycieli trzeba było przeprowadzić całkiem nowy program. Słusznie twierdził Salvan, że od wartości nauczyciela początkowego zależała wartość nauczania i umysłowość prostaczków, tworzących ogromną większość narodu a ostatecznie i cała przyszłość Francyi. Była to kwestya życia. Zadanie zaś Salvana polegało na przygotowywaniu nauczycieli, którym możnaby powierzyć dzieło wyzwolenia narodu. Dotychczas nie robiono z nich apostołów, opierających się je-